Błogosławiony ks. Franciszek Dachtera

ks. Franciszek Dachtera

Pochodził z licznej rodziny o szczerze katolickich tradycjach. Urodził się 22 września 1910 roku w wiosce Salno pod Bydgoszczą.

Od 1922r. uczył się w Wyższej Szkole Chłopców (później wydziałowej) w Koronowie. Po dwóch latach przeniósł się do Państwowego Gimnazjum Klasycznego w Bydgoszczy; ponieważ jego ojciec został dyrektorem jednej z tutejszych szkół.

W gimnazjum, oprócz nauki, interesowało go wiele spraw; należał do kółka abstynentów, do „Filomatów”, do harcerstwa. Maturę zdał w maju 1928r. i już po miesiącu zgłosił się do seminarium duchownego w Gnieźnie. Wyróżniał się systematyczną pobożnością, gotowością usługiwania przy ołtarzu, szacunkiem wobec kapłanów i uczynnością w życiu codziennym. Lubił też wyjeżdżać z harcerzami na obozy i opiekować się dziećmi.


Święcenia kapłańskie

przyjął 10 czerwca 1933 r. W seminarium studiował też jego młodszy brat Leon; po wojnie został tu profesorem. Na pierwszą placówkę wikariuszowską pojechał do parafii Najświętszej Maryi Panny w Inowrocławiu. Przez dwa lata gorliwie pracował i zdobył sympatię młodzieży, którą się zajmował. Zachowała się kronika Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej.

Od września 1935 r.

ks. Franciszek uczy religii w Miejskim Koedukacyjnym Gimnazjum Kupieckim w Bydgoszczy (640 uczniów). Napisał tu podręcznik pt. „Nauka wiary” przeznaczony dla szkół tego typu, a w 2 lata później zgłosił się na zaoczne studia z zakresu historii Kościoła na uniwersytecie lwowskim. Ukończył je z tytułem magistra w czerwcu 1939 r. Widocznie było to dla niego ważne osiągnięcie, bo w korespondencji obozowej pytał rodzinę, czy zachował się jego uniwersytecki dyplom.

Gdy wybuchła wojna, jako kapelan wojskowy poszedł z 62 pułkiem piechoty na front. Do niewoli dostał się 17 września 1939 r. i przez pół roku przebywał w obozie jenieckim Rothenburg (IIA; IXC; nr 176). Wbrew konwencjom międzynarodowym Niemcy zabrali kapelanów wojskowych do obozów koncentracyjnych (najpierw Buchenwald, potem Dachau; od 7.VII.1942 r.).

Warunki w obozie w Buchenwald i praca w kamieniołomach nadwątliły jego zdrowie, ale nie złamały ducha. Potem wydawało się, że pobyt w Dachau, głód i praca na plantacji, były dopełnieniem cierpienia. Ale w grudniu 1942r. przyszło najgorsze; ks. Dachterę skierowano na tzw. doświadczenia medyczne (zaszczepienie malarii). Na „doświadczeniach” był wiele razy. Każdorazowo na okres 1 do 4,5 miesięcy.

Pseudomedyczne zabiegi spowodowały różnorodne komplikacje zdrowotne. Bardzo cierpiał. Ostatnia choroba trwała pół roku. Koledzy widzieli, jak się męczył, i usiłowali mu pomóc, lecz byli bezradni. Wracały ataki malarii, często tracił przytomność. Bezpośrednio przed śmiercią zdołano mu udzielić sakramentów św. Zmarł w Dachau 22 sierpnia 1944r. Bezpośrednią przyczyną zgonu był jak się zdaje - zastrzyk trucizny. Zwłoki spalono.

Jego towarzysze, świadkowie śmierci zapamiętali ostatnie słowa ks. Franciszka

„Pozdrów... niech nie płaczą... Bóg tak chce... zgadzam się...”